środa, 10 lipca 2013

Powrót ( na dobre?)

Usłyszane kiedyś " dzieci szybką rosną" nabiera realnych kształtów pod naszym dachem.
Kinia kończy za nie długo 18 miesięcy, półtora roku. Co raz więcej potrafi robić i mówić.
Bardzo ekspresyjnie wyraża swoje uczucia i jest samodzielna w wielu sprawach- jedzenie już nie ląduje tak często na podłodze, nie muszę jej bujać na rękach żeby zasnęła, potrafi ubrać buty i skarpetki a nawet zapiąć na rzepy te pierwsze.
Chciałabym ją zatrzymać na tym etapie:) No nie dosłownie, ale..
Nie chcę konfliktów między nami jak zacznie dorastać, boję się ich. A myślę, że to kiedyś będzie nieuniknione. Czy będę zaborcza? Zazdrosna o znajomych i o sekrety, w które nie będę wtajemniczona?
Nie wiem.
Wiem, że zawsze będzie się mogła do mnie zwrócić ze swoimi problemami i pomogę jej choćby to wydawało się niemożliwe.
W końcu jestem matką- kobietą stworzoną do zadań specjalnych.

Długo mnie tu nie było. Nie napiszę na usprawiedliwienie, że nie miałam czasu, bo miałam go dość. Ale byłam w dziwnym dołku twórczym. Nawet moją pracę licencjacką ciężko mi napisać!
Wybaczcie.
Teraz moc i chęć do pisania wróciła i będę się cieszyć jeśli będziecie tu zaglądać:)  




sobota, 30 marca 2013

Wesołego Alleluja!

Wielkosobotnia sesja z Jajem, wróć- z Jają- Mają ciocią number 1!
eee.. o co chodzi.. znowu zdjęcia??
Ok, popozowałam już wystarczająco?!



No to zabieram się za zawartość tego koszyczka!

Wybraliśmy się na święcenie do kościoła,
tym razem nie zostałam wyzwana od nienormalnych przez żadnego księdza.

Sytuacja taka miała miejsce w zeszłym tygodniu, w Niedzielę Palmową. Staremu duszpasterzowi nie spodobała się w żadnym wypadku ruchliwość mojego dziecka i to, że radośnie sobie biegało. Więc szarpnąwszy mnie za rękę zapytał oburzony ( na szczęście nie był to ksiądz prowadzący Mszę) :
-Czy Pani jest normalna?
hah.. odpowiedziałam tylko, że owszem, jak najbardziej.
Niby chcą, żeby Kościół młodych ludzi do siebie zachęcał.. A jak przyjdzie co do czego to im dziecko roczne, biegające po bocznych nawach kościoła przeszkadza.. Że niby co? Miałam ją na siłę na kolanach trzymać?  Zmusić do posłuszeństwa?
I jeszcze ten wzrok niektórych ludzi sugerujący założenie smyczy i kagańca na swą latorośl "niegrzeczną" ;]
Że ksiądz to jeszcze rozumiem- własnego potomstwa nie wychowywał, na dzieciach się znać nie musi..

No cóż.. Dziś obyło się bez podobnych emocji :)
Kinia starała się tylko opróżnić zawartość naszego koszyczka i zjeść cukrowego.. uwaga, uwaga.. koguta :D
Proboszcz tak solidnie chlapnął wodą święconą w naszą rodzinkę, że córa aż znacząco zacharkała :D
Także Wielkanoc w naszym stylu zapowiada się radośnie i wesoło. Po mimo tej zimy za oknami!:)

I dla Was tego życzę na te Święta-
Radości, szczęścia, miłości!
No i smacznego jaja oczywiście!:))



sobota, 23 marca 2013

Dwa smaki maliny.

Chciałabym wam napisać jak u nas różowo i słodko..  Podzielić się wyłącznie tym, że Kinia nauczyła się składać usteczka do całuska i daje mi buziaki non stop..

Ale niestety ostatnio w naszym malinowym świecie więcej smaku kwaśnego.. Przepełnionego kłótniami, moim żalem co raz większym  i co raz większą chęcią przeprowadzki.. Naprawdę już nie mogę się doczekać.

Bo to ja jestem mamą.. Ja wstaję w nocy do płaczącej córeczki.. Ja ją lulam w ramionach, nie raz, nie dwa po kilka godzin zanim zaśnie.. Ja wiem z czego ona się najbardziej cieszy a czego nie lubi.. !!!
I czy naprawdę muszę to udowadniać? Nie jestem wyrodną matką, nie zostawiam dziecka gdy płacze, gdy mnie potrzebuje.. Dbam o jej zdrowie i zapewniam zdrowe posiłki.. Przeżywam wraz z nią małe sukcesy, nowe umiejętności.. Tulę, gdy coś nie wyjdzie, gdy się przewróci.. Jestem po prostu.

Chciałabym mieć ten komfort psychiczny- nie musieć iść do pracy, nawet na te 5 godzin dziennie. Móc z nią być, nie zostawiać jej pod zaufaną, najlepszą opieką... Chciałabym być.


wtorek, 12 marca 2013

Nasza wojna domowa ( z katarem ). I garść fotek:)

Jak tata przywlókł do domu bakteriozę wstrętną, tak Kika musiała być pierwszą, która nią oberwała..
Czyli prostym językiem mówiąc- załapała przeziębienie całą sobą, tj. nosem i gardłem.
 Zaczynało się tak niewinnie więc leczyłam jak i za pierwszym razem gdy ją katar dopadł:
- nacierałam Pulmexem Baby na noc,
- pod kinolek wcierałam maść majerankową, o której więcej możecie przeczytać tutaj:
maść majerankowa
- a do niego roztwór fizjologiczny soli morskiej- Sterimar
- odciągałam katar aspiratorkiem ( tutaj największe chwile sprzeciwu ze strony samej leczonej )

No i robiłam wszystko żeby w pokoju zawsze było świeże powietrze, odpowiednia temperatura..

środa, 27 lutego 2013

Bliskie zmiany..






Tak sobie siedzę nad kawą własnoręcznie przyrządzoną prawie latte i prawie macchiato...
I myśli mnie różne nachodzą..
Głównie te o przyszłych zmianach..
Przeprowadzka do własnego mieszkanka...
Jak to wszystko  zorganizować.. ?

Meblować się już prawie kończymy, szafa stoi. Wielka, co by mnie, Kinię i tatuśka kikowego ze trzy razy pomieściła.. Z drzwiami przesuwnymi, których jeszcze nie wstawiono.. Z lustrem, które dopiero zamówiono.. Ale stoi i cieszy me oko!:)

Zaczynam bardziej entuzjastycznie podchodzić do wizji "na swoim" ale dalej trzymają się mnie małe wątpliwości podsiane strachem o to czy damy sobie radę.. Czy nie będziemy musieli wracać za 3/ 4 miesiące pod maminy dach.. Czy wszystko ułoży się tak jak tego chcemy..


środa, 20 lutego 2013

Do czego może służyć kubeczek MAM?

A no do przechowywania pokarmu oczywiście.. :)

Dzisiaj przed Wami recenzja ostatniego z trzech produktów podarowanych mi od  MAM do testowania :)

 
MAM Storage Solution, czyli pojemniczki do przechowywania pokarmu.
Jak już tutaj wspominałam ja mleczka nie odciągałam. 
Jednakże kubeczki sprawdziły się w roli przechowywania różnego rodzaju innych pokarmów dla mojej córeczki.












Jak np. widocznych tu na zdjęciach ,obiadków ugotowanych "na zapas".Pojemniczki sprawdziły się w niskich temperaturach ( mrożonki.. :), oraz w wysokich ( kwestia mikrofalowego rozmrażania.. )


Co do ich właściwej funkcji czyli przechowywania mleczka mogę napisać, że płynne jedzonko również świetnie się w nich przetrzymuje. Nie zmienia swojej barwy, zapachu ani smaku.



 Na zdjęciu widać praktyczną podziałkę, dzięki której wiadomo ile mililitrów mleczka już mamy :)
Nic nie wypływa, nawet kiedy odwrócimy zakręcony pojemniczek do góry dnem. 
 Co ważne, kiedy chcemy przelać płyn z pojemniczka do butelki bądź szklanki nie rozlewa się na wszystkie strony, tylko ładną, cienką strużką sobie płynie :)
Idealne do przyrządzania latte macchiato, którą uwielbiam :)

Ogólnie jestem zadowolona z użytkowania. Minusów nie stwierdziłam. Jak wszystkie produkty od MAM, pojemniczki nie zawiodły moich oczekiwań. Są naprawdę świetne!:)

środa, 13 lutego 2013

Radzenie sobie z wybuchami agresji u roczniaka.

Kinia ostatnio odkrywa swoje "ja" ...
Wszystko dokładnie musi zbadać na własną rękę, a gdy tylko jest coś dla niej niedostępne wpada w złość i to tak wielką, że czasami nieposkromioną.
Temperament zapewne ma po mnie:)
Najczęściej kończy się taki wybuch nieszkodliwymi wrzaskami ale bywa i gorzej, kiedy zaczyna bić swoją matkę/ kota/ ojca etc..
Co wtedy robić?

Przede wszystkim nie reagować agresją na agresję!
Spokój i opanowanie- powtarzam sobie w duchu jak mantrę.
Nie mówiąc już o klapsach, które wzbudzają w dziecku poczucie, iż silniejszy zawsze wygrywa i siłą może osiągnąć wszystko, co chce.
Krzyki i tłumaczenie, że" grzeczne dzieci tak nie robią" wbijające dziecko w poczucie winy też nie odniosą tu skutku, ponieważ dziecko w tym wieku słabo rozumie związki przyczynowo-skutkowe i takie argumenty zwyczajnie do niego nie dochodzą.

Najlepiej działa prosty komunikat- " Nie bij. To boli" i nawiązanie kontaktu wzrokowego z maluchem.

Nie należy ulegać dziecku, tylko po to żeby przestało..

Trzeba zadbać o dobrą i spokojną atmosferę w domu- dziecko odczuwa moje emocje, więc kiedy ja chodzę po domu i wrzeszczę na wszystko co się rusza, to nic dziwnego, że jest niespokojne i łatwo się irytuje. Najlepiej unikać też bajek w tv i gier komputerowych, bo pobudzają niepotrzebnie układ nerwowy dziecka.

I na koniec- zawsze reagować, bo w opuszczonym, rozzłoszczonym maluchu potęgują się lęk i bezradność.

Ja zazwyczaj staram się do tego jeszcze przytulić i rozładować w inny sposób emocje mojej złośniczki. Odwrócić uwagę, zająć czymś.. Mówię też np. "Kotka się nie bije tylko głaska. Nie bij, głaskaj" i pokazuję jak to robię.

Na efekty jeszcze pewnie trochę poczekam ale praca nad zachowaniem mojej córeczki daje mi także motywację do pracy nad sobą.



czwartek, 7 lutego 2013

Mniam, ale pyszne! ...

Kostki rosołowe.. !
Tak, tak wystarczyła chwila nieuwagi a Kinia dorwała się do szuflady z przyprawami i tych pyszności :)
Myślę, że nie zdążyła połknąć tego wątpliwego rarytasu przed moją interwencją. Byłam szybka!
No ale jednak.. Że też ten słony smak jej nie odrzucił?! 

Miałyście kiedyś podobną sytuację? Wasze dzieci też próbowały zjeść coś tak apetycznego?

Pozdrawiam z nad książek:)

czwartek, 31 stycznia 2013

Moja droga mleczna...

"Musisz się silnie nastawić psychicznie, jeśli chcesz żeby coś z tego było"-usłyszałam, jeszcze będąc w ciąży, na moje stwierdzenie, że zamierzam karmić piersią.
"Z tymi twoimi piersikami może być ci ciężko"-  to też. Na co odpowiedziałam, że najwyżej zatkam dziecię całą piersią zamiast jedynie sutkiem, jak należy.

Z KP jest jak z życiem- nikt nie powiedział przecież, że będzie łatwo.

I nie było..

Po mimo tego, że córa moja, zawitała na tym świecie z pragnieniem ssania tak wielkim, że kiedy przyłożyli ją po raz pierwszy do mojej twarzy, to myślałam, że mnie całuje.

Kiedy przystawili mi tę małą, bezbronną do mojej wklęśniętej wręcz ( po CC nie mogłam być w innej pozycji niż leżącej ) piersi, to wiedziała od razu co robić.. A mnie łzy szczęścia płynęły po twarzy..
I bólu łzy.. Bo sutki popękały.. Wtedy położna poleciła mi Bepanthen- maść, która od razu przynosiła ulgę.

Cudem dla mnie było i magią to połączenie między nami.. Ta niesamowita więź, która została nawiązana z pierwszym przyłożeniem jej ust do mojej piersi.. Niesamowite jakie emocje wyzwala naturalne karmienie.

Dlatego też bardzo przeżyłam chwilę, w której okazało się, że córcia straciła zbyt dużo na wadze w 2 dobie życia.. Położne też nie przekazały mi tej informacji w przyjemny sposób, usłyszałam od nich gorzki wywód na temat głodzenia dziecka i konieczności dokarmiania sztucznie..  Teraz, gdy patrzę na to z dystansem, to stwierdzam, że Kinia nie straciła wtedy za dużo, a jedynie miary są w przeliczeniu na drobniejsze dzieci a nie takie jako ona, prawie 5-cio kilowe.. Jednak wtedy... Ogarnął mnie wielki żal do samej siebie, że nie jestem w stanie wykarmić swojego małego głodomorka.. Że to już tak zostanie.. Że się przyzwyczai do butli..  I płakałam cały ten dzień..

Aż na następny dzień przyszedł mój pierwszy nawał pokarmu..  Biedna Kika nie wiedziała chyba sama co jest grane, krztusiła się, parskała i ulewała.. A ja wreszcie poczułam się dumną kobietą:)

Cały pierwszy miesiąc wypełniony był cycaniem. Nie mogłam wyskoczyć z łóżka, nawet na siku!..
Za to noce dawały mi ulgę bo śpiąca przy cycusiu Kinia nie dawała się we znaki.
Jak spaliśmy u mojej mamy, to domownicy pytali się zdziwieni pół żartem, czy na pewno wzięliśmy Kinię ze sobą:)

Ale były też chwile trudne.. Kiedy miałam mało pokarmu, bo musiałam zażywać antybiotyk ( zapalenie pęcherza to nic przyjemnego, zapewniam..).. Dokarmiałam sztucznie.. I byłam zdołowana przez to dodatkowo.. Na szczęście trwało to tylko tydzień i pokarm wrócił z pełną siłą!:)

Nigdy mleka nie odciągałam, bo było to dla mnie zbyt trudne.. Odciągnięcie 20 ml mleka trwało godzinami.. Także Kinia podczas mojej przymusowej nieobecności ( kiedy jeździłam na zajęcia, na studia) również dostawała butlę sztucznego mleczydła. Najważniejsze jednak było to, że udało mi się podtrzymać karmienie. Nawet jak wróciłam do pracy po 6-miesięcznym macierzyńskim.. Zbiegło się to z rozszerzaniem diety, więc mm było już zbędne:)

Bywało, że karmiłam w miejscach publicznych. Nie miałam przed tym oporów, gdyż najważniejsze dla mnie było dobro mojej córeczki a nie oczy gapiów. Najdziwniejszym miejscem, w którym zdarzyło się mi karmić było muzeum podziemne w Krakowie ^^
Bywało, że i w samochodzie przyszła pora "żądania" a nie było czasu na postój.. Nachylałam się więc nad fotelikiem i Kinia mogła w spokoju sobie podjeść, żeby zaspokoić pierwszy głód i wytrzymać do postoju:)
Bywało też, że zostałam czasem solidnie ugryziona małymi ząbkami.. Ale zdarzało się to tak rzadko, że  już powoli zapominam ten fakt:)
Tak, tak szczypać również biedną matkę jej łatwo przyszło, o czym pisałam tutaj  .
Ale pomimo tych małych minusików karmienie piersią jest the best!
Dla mnie to najlepsze w życiu doświadczenie a także, jakby nie patrzyć, osiągnięcie:)

Teraz, gdy już od tygodnia jesteśmy obie na odwyku, wspominam sobie z sentymentem naszą podróż po krainie mlekiem płynącej.. Tych pięknych 12 miesięcy:)


środa, 30 stycznia 2013

To już roczek!



Rok minął dzisiaj o 13:01..
Dokładnie 12 miesięcy temu przyszła na świat moja córeczka Kingusia.

Ta kruszynka miała niemałe wymiary- 4.650 g i 61 cm
I się zaczęło..
 
cycuś to priorytet!
karmienie cycusiowe, przewijanie, cycuś, przytulanie, cycuś, wspólne spanie, cycuś, nie wychodzenie z łóżka (nawet na siusiu było mi ciężko!), CYCUŚ.
Ta spryciara miała magiczną moc, która podziałała na mnie odurzająco. Uzależniła mnie od siebie. Zagarnęła moje wszystkie uczucia w te małe piąstki.

I było mi z tym tak dobrze, że z życiem obok nie miałam ochoty sobie radzić. Zwykłe czynności jak porządki czy gotowanie zeszły na plan za planem.. Czyli na barki moich bliskich- mężusia, mamy..

I tak minął nam miesiąc pierwszy.. :)

Kolejne miesiące mijały a moja maleńka zmieniała się bardzo szybko.
Ale najlepszym przyjacielem na 12 miesięcy i tak pozostał Mr. Cyc ^^

 Zobaczcie sami:

 
Miesiąc 2



Pierwszy świadomy uśmiech- msc 2
Pierwsze próby trzymania główki prosto-  2 msc 3 tyg
 
Miesiąc 3- ahh te zabawki tak skupiają wzrok!

Tak sobie pięknie radzę na brzuszku!- 3 miesiąc



Dobra zabawa to podstawa:)

4 i pół miesiąca- pierwsze ząbki:)
6-ty miesiąc- mama zdziwiona, że Kinia sama usiadła, więc szybko chwyta za aparat:)

I odkrycie, że z innymi dziećmi można się świetnie bawić:)   



Na upał wskazana jest woda i pływanko! ( Prawie 7my miesiąc )
7 miesięcy- co raz bardziej mobilna- raczkowanie i otwieranie szuflad:)
8 miesiąc-stoję i się cieszę w głos z tego faktu!- ha haaa!
Stawiam pierwsze kroki- 8/9 miesiąc
Strzelam minki do aparatu..

I wchodzę wszędzie, gdzie mi się tylko podoba!
10 miesięcy i pięknie chodzę:)
11 miesięcy- dziadki sprezentowały rowerek to jeżdżę! a co! :)
Hu hu ha! Zima nie taka zła!:)
Mam roczek to i rumaka osiodłałam!
Rodzice zadebiutowali torcikiem

To i zapozowałam z nimi do zdjęcia:)
I jak? Zmian a zmian, prawda?:) 

Kocham moją maleńką Kikuletkę z każdym dniem coraz mocniej.. 
I z dumą patrzę jak pięknie się rozwija.. Jak pokazuje swój charakter.. 
Co dzień starsza, mądrzejsza, coś nowego zrobi, coś powie..
Magia macierzyństwa polega na tym,
 że w szarej codzienności ma się taki promyk, 
który dodaje życiu sensu i rozświetla chmurne dni.
Nawet jeśli ten promyczek czasem pomarudzi i się pozłości.
Aż żal, że.. 
"Kiedyś tam, będziesz mieć dorosłą duszę.. kiedyś tam" 

Ps. Dodaję notkę, ponieważ szczególny dzień warty jest szczególnego opisu:)
Dziękuję Wam, że trzymacie kciuki za moje egzaminy! Wciąż jestem w trakcie ale jak na razie wszystko zaliczone:)

piątek, 11 stycznia 2013

Mała przerwa..

Jak już pewnie zauważyłyście moje drogie nie bywam tu ostatnio ale to przez totalny brak czasu..
Sesja na studiach plus praca i Kinia dają mi nieźle w kość..
Wybaczcie więc proszę, wrócę jak tylko zdam egzaminy:)