wtorek, 12 marca 2013

Nasza wojna domowa ( z katarem ). I garść fotek:)

Jak tata przywlókł do domu bakteriozę wstrętną, tak Kika musiała być pierwszą, która nią oberwała..
Czyli prostym językiem mówiąc- załapała przeziębienie całą sobą, tj. nosem i gardłem.
 Zaczynało się tak niewinnie więc leczyłam jak i za pierwszym razem gdy ją katar dopadł:
- nacierałam Pulmexem Baby na noc,
- pod kinolek wcierałam maść majerankową, o której więcej możecie przeczytać tutaj:
maść majerankowa
- a do niego roztwór fizjologiczny soli morskiej- Sterimar
- odciągałam katar aspiratorkiem ( tutaj największe chwile sprzeciwu ze strony samej leczonej )

No i robiłam wszystko żeby w pokoju zawsze było świeże powietrze, odpowiednia temperatura..



Niestety.. Do kataru dołączył okropny, gardłowy kaszel.
Więc wizyta u lekarza konieczna..  Poszli beze mnie- córa z tatą.
W poczekalni, w przychodni jak zwykle pełnej zarazków i innych zakatarzonych dzieci, Kinia była po raz pierwszy podrywana przez chłopca. Niestety biedak nie osiągnął sukcesu w próbach całowania mojej królewny :) Dla niej jak na razie jedynym księciem jest tata, w którego ramionach się chowała :)

Wylądowali u pani doktor, która jak widać mniej Babę Jagę przypomina niż nasza, bo Kinia podczas wizyty spokojnie siedziała i nawet pozwoliła zajrzeć sobie do gardełka. :)

Na szczęście okazało się, że płucka i oskrzelka czyste..
Do domowej apteczki dołączył więc Bactrim ( nie-antybiotyk, jednak o bardzo podobnym do antybiotyku działaniu, zawiesina ) i Drosetux ( syropek na kaszel ).

Leczymy się dzień 3 i jest już lepiej, chociaż noce dalej ciężkie..

No nic, takie choróbsko wiecznie trwać nie będzie.:)

I tak na koniec pozytywny zdjęciowy akcent:


ejjj coś tu jest nie tak! Co tu robisz Kiciu?

A dobra, niech już ci będzie, Kiciu!

Aaa! Kotki dwa!

Dobra, mogę cię jeszcze troszkę pomasować...
No ale.. To w końcu mój bujaczek!

I kto tu rządzi?? No?

Wreszcie zadowolona, bo...

... Mogę sobie w spokoju poleżeć!

Przesyłam uśmieszek- Kinia:)
Iii lecę się pohusiać!:)



11 komentarzy:

  1. jak najmniej kataru, jak najwięcej takich radosnych fotek ;) huśtawkę mamy taką samą u dziadków ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już nieco lepiej ale dalej ten wstrętny katar nie chce sobie pójść.. trochę fiksuję, więc w poniedziałek znów zaliczymy wizytę u lekarza.. ;/

      Usuń
    2. zdrowka zatem życzę ;) a nas też własnie dopadło przeziębienie :/

      Usuń
  2. Nam na katar pomogły kropelki nasivin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nasivin ponoć tylko w razie największej konieczności, tak nam lekarka powiedziała, żeby dawać tylko jak dziecko nie będzie mogło oddychać..

      Usuń
  3. Ależ cudne to zdjęcie z kotkiem, rozpłynęłam się:))) Mnóstwo zdrówka życzę:**

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas też walka z chorobą! Zdrówka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas to samo!Katar kaszel...jakaś plaga tej choroby!Ale masz śliczną córeczkę!Musi być bardzo pogodnym dzieckiem, tak ładnie się cieszy na każdym zdjęciu:)Życzymy szybciutkiego powrotu do zdrowia.Pozdrawiam
    Mama z bloga
    http://dzidziastyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdrówka dla Was. A fotki z kotkiem boskie szczególnie to drugie zdjecie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz pod moim postem :)