Kinia ostatnio odkrywa swoje "ja" ...
Wszystko dokładnie musi zbadać na własną rękę, a gdy tylko jest coś dla niej niedostępne wpada w złość i to tak wielką, że czasami nieposkromioną.
Temperament zapewne ma po mnie:)
Najczęściej kończy się taki wybuch nieszkodliwymi wrzaskami ale bywa i gorzej, kiedy zaczyna bić swoją matkę/ kota/ ojca etc..
Co wtedy robić?
Przede wszystkim nie reagować agresją na agresję!
Spokój i opanowanie- powtarzam sobie w duchu jak mantrę.
Nie mówiąc już o klapsach, które wzbudzają w dziecku poczucie, iż silniejszy zawsze wygrywa i siłą może osiągnąć wszystko, co chce.
Krzyki i tłumaczenie, że" grzeczne dzieci tak nie robią" wbijające dziecko w poczucie winy też nie odniosą tu skutku, ponieważ dziecko w tym wieku słabo rozumie związki przyczynowo-skutkowe i takie argumenty zwyczajnie do niego nie dochodzą.
Najlepiej działa prosty komunikat- " Nie bij. To boli" i nawiązanie kontaktu wzrokowego z maluchem.
Nie należy ulegać dziecku, tylko po to żeby przestało..
Trzeba zadbać o dobrą i spokojną atmosferę w domu- dziecko odczuwa moje emocje, więc kiedy ja chodzę po domu i wrzeszczę na wszystko co się rusza, to nic dziwnego, że jest niespokojne i łatwo się irytuje. Najlepiej unikać też bajek w tv i gier komputerowych, bo pobudzają niepotrzebnie układ nerwowy dziecka.
I na koniec- zawsze reagować, bo w opuszczonym, rozzłoszczonym maluchu potęgują się lęk i bezradność.
Ja zazwyczaj staram się do tego jeszcze przytulić i rozładować w inny sposób emocje mojej złośniczki. Odwrócić uwagę, zająć czymś.. Mówię też np. "Kotka się nie bije tylko głaska. Nie bij, głaskaj" i pokazuję jak to robię.
Na efekty jeszcze pewnie trochę poczekam ale praca nad zachowaniem mojej córeczki daje mi także motywację do pracy nad sobą.
U nas jest podobnie.. Z tym, że na razie syn nas nie bije ale np gryzie ze złości meble lub książki :| czasem aż ręce opadają ze strachu że tak już zostanie... O ile ja staram się panować nad negatywnymi emocjami to gorzej jest z wybuchowym temperamentem taty... trzymam kciuki żeby i u Was i u nas dzieciaczki zrozumiały że złością nic nie wywalczą ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Witaj jestem na podobnym etapie. Moja niunia gryzie mnie w złosci a ja- stoicki spokoj
OdpowiedzUsuńoj już sama nie wiem co gorsze czy bunty 2 latka , czy zlosc roczniaka :D
OdpowiedzUsuńRacja:) I rzeczywiście dzięki temu pracujemy także nad swoim zachowaniem;)
OdpowiedzUsuńMy tez cierpliwie tłumaczymy i jesteśmy blisko jak Młody się złości :)
OdpowiedzUsuńja cały czas powtarzam i powtarzam...Synek miał taki okres że wszystkich bił..a my mówiliśmy mu, że nie wolno i mu przeszło...za to teraz przerabiamy okropny krzyk:/
OdpowiedzUsuńto prawda co piszesz ,u nas tez zaczyna sie bunt ..
OdpowiedzUsuńMój konkurs już się skończył 16.02. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
o rany wybacz, nie zwróciłam uwagi na daty:))
UsuńOj ciezkie chwile, ja pmaietam jak młody miał rok to miałam sporo cierpliwosci, choć te wybuchy złosci były straszne. Teraz niby mój kacper jest spokojniejszy, ale jak wpada w złość to aż mnie nosi:-p, bo zdaje sobie sprawe że on w pełni rozumie co robi tylko jeszcze nie panuje nad sobą. Ale opanowanie i rozmowa to klucz do sukcesu.
OdpowiedzUsuń