"Musisz się silnie nastawić psychicznie, jeśli chcesz żeby coś z tego było"-usłyszałam, jeszcze będąc w ciąży, na moje stwierdzenie, że zamierzam karmić piersią.
"Z tymi twoimi piersikami może być ci ciężko"- to też. Na co odpowiedziałam, że najwyżej zatkam dziecię całą piersią zamiast jedynie sutkiem, jak należy.
Z KP jest jak z życiem- nikt nie powiedział przecież, że będzie łatwo.
I nie było..
Po mimo tego, że córa moja, zawitała na tym świecie z pragnieniem ssania tak wielkim, że kiedy przyłożyli ją po raz pierwszy do mojej twarzy, to myślałam, że mnie całuje.
Kiedy przystawili mi tę małą, bezbronną do mojej wklęśniętej wręcz ( po CC nie mogłam być w innej pozycji niż leżącej ) piersi, to wiedziała od razu co robić.. A mnie łzy szczęścia płynęły po twarzy..
I bólu łzy.. Bo sutki popękały.. Wtedy położna poleciła mi Bepanthen- maść, która od razu przynosiła ulgę.
Cudem dla mnie było i magią to połączenie między nami.. Ta niesamowita więź, która została nawiązana z pierwszym przyłożeniem jej ust do mojej piersi.. Niesamowite jakie emocje wyzwala naturalne karmienie.
Dlatego też bardzo przeżyłam chwilę, w której okazało się, że córcia straciła zbyt dużo na wadze w 2 dobie życia.. Położne też nie przekazały mi tej informacji w przyjemny sposób, usłyszałam od nich gorzki wywód na temat głodzenia dziecka i konieczności dokarmiania sztucznie.. Teraz, gdy patrzę na to z dystansem, to stwierdzam, że Kinia nie straciła wtedy za dużo, a jedynie miary są w przeliczeniu na drobniejsze dzieci a nie takie jako ona, prawie 5-cio kilowe.. Jednak wtedy... Ogarnął mnie wielki żal do samej siebie, że nie jestem w stanie wykarmić swojego małego głodomorka.. Że to już tak zostanie.. Że się przyzwyczai do butli.. I płakałam cały ten dzień..
Aż na następny dzień przyszedł mój pierwszy nawał pokarmu.. Biedna Kika nie wiedziała chyba sama co jest grane, krztusiła się, parskała i ulewała.. A ja wreszcie poczułam się dumną kobietą:)
Cały pierwszy miesiąc wypełniony był cycaniem. Nie mogłam wyskoczyć z łóżka, nawet na siku!..
Za to noce dawały mi ulgę bo śpiąca przy cycusiu Kinia nie dawała się we znaki.
Jak spaliśmy u mojej mamy, to domownicy pytali się zdziwieni pół żartem, czy na pewno wzięliśmy Kinię ze sobą:)
Ale były też chwile trudne.. Kiedy miałam mało pokarmu, bo musiałam zażywać antybiotyk ( zapalenie pęcherza to nic przyjemnego, zapewniam..).. Dokarmiałam sztucznie.. I byłam zdołowana przez to dodatkowo.. Na szczęście trwało to tylko tydzień i pokarm wrócił z pełną siłą!:)
Nigdy mleka nie odciągałam, bo było to dla mnie zbyt trudne.. Odciągnięcie 20 ml mleka trwało godzinami.. Także Kinia podczas mojej przymusowej nieobecności ( kiedy jeździłam na zajęcia, na studia) również dostawała butlę sztucznego mleczydła. Najważniejsze jednak było to, że udało mi się podtrzymać karmienie. Nawet jak wróciłam do pracy po 6-miesięcznym macierzyńskim.. Zbiegło się to z rozszerzaniem diety, więc mm było już zbędne:)
Bywało, że karmiłam w miejscach publicznych. Nie miałam przed tym oporów, gdyż najważniejsze dla mnie było dobro mojej córeczki a nie oczy gapiów. Najdziwniejszym miejscem, w którym zdarzyło się mi karmić było muzeum podziemne w Krakowie ^^
Bywało, że i w samochodzie przyszła pora "żądania" a nie było czasu na postój.. Nachylałam się więc nad fotelikiem i Kinia mogła w spokoju sobie podjeść, żeby zaspokoić pierwszy głód i wytrzymać do postoju:)
Bywało też, że zostałam czasem solidnie ugryziona małymi ząbkami.. Ale zdarzało się to tak rzadko, że już powoli zapominam ten fakt:)
Tak, tak szczypać również biedną matkę jej łatwo przyszło, o czym pisałam tutaj .
Ale pomimo tych małych minusików karmienie piersią jest the best!
Dla mnie to najlepsze w życiu doświadczenie a także, jakby nie patrzyć, osiągnięcie:)
Teraz, gdy już od tygodnia jesteśmy obie na odwyku, wspominam sobie z sentymentem naszą podróż po krainie mlekiem płynącej.. Tych pięknych 12 miesięcy:)
czwartek, 31 stycznia 2013
środa, 30 stycznia 2013
To już roczek!
Rok minął dzisiaj o 13:01..
Dokładnie 12 miesięcy temu przyszła na świat moja córeczka Kingusia.
Ta kruszynka miała niemałe wymiary- 4.650 g i 61 cm |
cycuś to priorytet! |
Ta spryciara miała magiczną moc, która podziałała na mnie odurzająco. Uzależniła mnie od siebie. Zagarnęła moje wszystkie uczucia w te małe piąstki.
I było mi z tym tak dobrze, że z życiem obok nie miałam ochoty sobie radzić. Zwykłe czynności jak porządki czy gotowanie zeszły na plan za planem.. Czyli na barki moich bliskich- mężusia, mamy..
I tak minął nam miesiąc pierwszy.. :)
Kolejne miesiące mijały a moja maleńka zmieniała się bardzo szybko.
Ale najlepszym przyjacielem na 12 miesięcy i tak pozostał Mr. Cyc ^^
Zobaczcie sami:
Miesiąc 2 |
![]() | |
Pierwszy świadomy uśmiech- msc 2 |
![]() |
Pierwsze próby trzymania główki prosto- 2 msc 3 tyg |
Miesiąc 3- ahh te zabawki tak skupiają wzrok! |
Tak sobie pięknie radzę na brzuszku!- 3 miesiąc |
Dobra zabawa to podstawa:) |
4 i pół miesiąca- pierwsze ząbki:) |
6-ty miesiąc- mama zdziwiona, że Kinia sama usiadła, więc szybko chwyta za aparat:) |
I odkrycie, że z innymi dziećmi można się świetnie bawić:)
Na upał wskazana jest woda i pływanko! ( Prawie 7my miesiąc ) |
7 miesięcy- co raz bardziej mobilna- raczkowanie i otwieranie szuflad:) |
![]() |
8 miesiąc-stoję i się cieszę w głos z tego faktu!- ha haaa! |
Stawiam pierwsze kroki- 8/9 miesiąc |
Strzelam minki do aparatu.. |
I wchodzę wszędzie, gdzie mi się tylko podoba! |
10 miesięcy i pięknie chodzę:) |
11 miesięcy- dziadki sprezentowały rowerek to jeżdżę! a co! :) |
Hu hu ha! Zima nie taka zła!:) |
Mam roczek to i rumaka osiodłałam! |
Rodzice zadebiutowali torcikiem |
To i zapozowałam z nimi do zdjęcia:) |
I jak? Zmian a zmian, prawda?:)
Kocham moją maleńką Kikuletkę z każdym dniem coraz mocniej..
I z dumą patrzę jak pięknie się rozwija.. Jak pokazuje swój charakter..
Co dzień starsza, mądrzejsza, coś nowego zrobi, coś powie..
Magia macierzyństwa polega na tym,
że w szarej codzienności ma się taki promyk,
który dodaje życiu sensu i rozświetla chmurne dni.
Nawet jeśli ten promyczek czasem pomarudzi i się pozłości.
Aż żal, że..
"Kiedyś tam, będziesz mieć dorosłą duszę.. kiedyś tam"
Ps. Dodaję notkę, ponieważ szczególny dzień warty jest szczególnego opisu:)
Dziękuję Wam, że trzymacie kciuki za moje egzaminy! Wciąż jestem w trakcie ale jak na razie wszystko zaliczone:)
piątek, 11 stycznia 2013
Mała przerwa..
Jak już pewnie zauważyłyście moje drogie nie bywam tu ostatnio ale to przez totalny brak czasu..
Sesja na studiach plus praca i Kinia dają mi nieźle w kość..
Wybaczcie więc proszę, wrócę jak tylko zdam egzaminy:)
Sesja na studiach plus praca i Kinia dają mi nieźle w kość..
Wybaczcie więc proszę, wrócę jak tylko zdam egzaminy:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)